Z Archiwum Historii Zbawienia
Świadek: Maria Magdalena
Miejsce zdarzenia: Jerozolima; ogród przy wzgórzu Golgoty
Czas zdarzenia: Następnego dnia po szabacie, gdy jeszcze było ciemno
Oto co świadek powiedziała:
Zabili mojego Pana dzień przed szabatem. Koło południa tamtego dnia przybili Go wielkimi gwoździami do krzyża, konał w mękach przez kilka godzin. Widziałam doskonale: setki ran na Jego ciele, rana na ranie, wygięte bólem ręce i nogi; na barku olbrzymia rana – to od belki krzyża, którą dźwigał; na kolanach i łokciach też straszne rany – bo niosąc krzyż, trzy razy upadał.
Żar lał się z nieba, a przecież nikt Mu nie dał kropli wody do picia. Poprzedniej nocy Go przesłuchiwali, a potem prawie do skonania biczowali.
Ale ta Jego twarz – była tak spokojna… Jego spojrzenie, które tak ukochałam, było pełne słodyczy… Znałam na pamięć ten wyraz twarzy… Nikt nigdy wcześniej na mnie nie patrzył z taką czułością, tylko On… To było dla mnie niepojęte…
Przecież ci rzymscy żołnierze traktowali Go gorzej niż nieczyste zwierzę. Tam były setki ludzi, którzy przyszli do Jerozolimy na święto Paschy. Oni też Go wyszydzali, przeklinali, pluli na Niego, patrzyli z pogardą, widzieli w Nim tylko złoczyńcę… Tam byli ci, których uzdrowił, ale milczeli…
A gdy skonał, zdjęli Go z krzyża, a potem pochowali w grobie wykutym w skale, niedaleko Golgoty. Nie było czasu, by dokładnie namaścić ciało wonnościami, było późne popołudnie. Prawo nakazywało uszanować spokój szabatu. Wszyscy spieszyli się, by przygotować Paschę. Zdążyli tylko owinąć ciało całunem i głowę otulili chustą.
Nazajutrz po szabacie, gdy ledwo świtało, poszłam z wonnymi olejkami do grobu. Jak mogłam pozwolić, by obrzęd pochówku nie został dopełniony?! Ostatni raz chciałam spojrzeć na Tego, który dał mi nowe życie, uwolnił od duchów nieczystych… Ostatni raz chciałam usłużyć Temu, któremu usługiwałam, gdy chodził po wioskach i głosił Boże Królestwo, uwalniał i uzdrawiał…
Ale gdy przyszłam, to Jego tam nie było. Pomyślałam: „zabrali mego Pana i nie wiadomo, dokąd Go ponieśli”, a serce ścisnął wielki ból. Wielu Go nienawidziło, ale żeby aż tak sprofanować Jego grób… I ten ogrodnik… To znaczy ja z początku myślałam, że to był ogrodnik, bo tak byłam skoncentrowana na swoim cierpieniu, że nie rozpoznałam w ogóle mego Pana. A to był On!
Wezwał mnie moim imieniem tak ciepło, jak zawsze to robił, a ja odpowiedziałam: ”Rabbuni”. To był On! Żywy!
Zaświadczam, świadoma odpowiedzialności przed całą ludzkością – Jezus zmartwychwstał!
Bóg okazał się wierny w swoich obietnicach!
Dotrzymał słowa Ten, który sam jest wcielonym Słowem!
Obraz „Chrystus ukazuje się Marii Magdalenie” – autor Aleksandr Andriejewicz Iwanow, 1834-1836, olej na płótnie / Muzeum Rosyjskie, Sankt Petersburg
Autor: Anika
1 komentarz
Ania K. · 3 kwietnia 2018 o 12:26
Dzisiaj wtorek w oktawie Wielkanocy – piękny, słoneczny, ciepły dzień 🙂 Życie budzi się z radością w promieniach słońca, jakby przyroda chciała również zaświadczyć, że Jezus zmartwychwstał i wszystko staje się nowe.
Przeczytałam rano ze wzruszeniem mój ulubiony fragment Ewangelii J20, 11-18 o Marii Magdalenie właśnie 🙂 A do tego trafny komentarz (źródło: Słowo na każdy dzień. Ewangelia 2018):
„Jezus nie jest zmarłym, który powrócił do życia, tak jak wcześniej Łazarz czy młodzieniec z Nain. Oni, choć ożyli, to jednak wciąż podlegli byli śmierci, która w nieunikniony sposób po nich przyszła. Z Jezusem było inaczej. Jak tłumaczył niegdyś kard. Ratzinger, On nie powrócił do starego, ale zaczął nowe, ostateczne życie, już nie podlegające prawom natury. Dlatego Zmartwychwstałego nie można było zobaczyć tak, jak widzi się otaczający nasz świat. Widzi Go ten, komu On się objawia. A objawia się nie ciekawskim tłumom, lecz tym, których serca są gotowe i otwarte, by mu służyć” …