Ludzie lgnęli do niego, miał w swej postaci coś sympatycznego, zapewne szczerość jego i życzliwość zniewalała wszystkich ku jego osobie.

Przystojny blondyn.

Był przystojnym blondynem, oczy miał piękne, jasne, wyraziste. (…) Ludzie lgnęli do niego, miał w swej postaci coś sympatycznego, zapewne szczerość jego i życzliwość zniewalała wszystkich ku jego osobie. Kto by się spodziewał, że te słowa księdza Józefa Makłowicza to opis księdza? I to w dodatku księdza, który został dwukrotnie uwieczniony na płótnach Jerzego Kossaka ze stułą na szyi i krzyżem w dumnie wyciągniętej dłoni. Ile lat miał ów człowiek idący pod Ossowem na pierwszej linii frontu po tym, gdy dowódca pułku zaczął się wycofywać? Niewiele – bo 27. Mowa tu oczywiście o księdzu Ignacym Skorupce. Symbolicznie ujęty na płótnie punkt zwrotny Bitwy Warszawskiej jest nie tylko legendarną otoczką bohaterstwa, ale kryje w sobie kilka ważnych punktów dla niejednego i niejednej z nas.

Bohater nie od święta.
kleryk Ignacy Skorupka w Piotrogrodzie, fotografia z 1914 lub 1915 r.

Jak wiadomo bohaterowie nie spadają z nieba. Ksiądz Ignacy Skorupka nie stanowi tu wyjątku. Wychowywał się w rodzinie, która w swoją historię miała wpisany udział w powstaniu styczniowym. Nie było również zaskoczeniem dla jego najbliższych, że jako młody chłopak wstąpi do seminarium – był niejako prowadzony w tym kierunku. Doceniał wartość edukacji – sam się kształcił w Piotrogrodzie, a także przyczyniał się do zainicjowania rozmaitych działań edukacyjnych. Uczestniczył w powstawaniu szkoły początkowej,  teatru i towarzystw opiekuńczych. Bliscy mu byli Polacy nie tylko mieszkający w granicach ojczyzny – za jego przyczyną  powstało w Łodzi Towarzystwo „Oświata”, które edukowało rodaków, ale także uciekinierzy, którzy – z jego pomocą wrócili z Rosji do kraju. Angażował się w Ogniska Rodziny Maryi, prowadzone przez siostry franciszkanki dla sierot oraz pełnił funkcję komendanta hufca Okręgu Łódzkiego ZHP. Można zatem wysnuć wniosek, że działanie na rzecz dobra ogółu czy jednostki były dla księdza Skorupki naturalne.

Dobry pijar duchowości i wiary.

Osoba, która przeżywała swoją wiarę, przekuwając miłość w czyn, z pewnością mogła stanowić dobry przykład i pociągać innych, inspirować do działania. Tak też zadziało się, gdy ksiądz Skorupka został kapelanem Legii Akademickiej 236. ochotniczego pułku piechoty, złożonego głównie z gimnazjalistów i studentów. Zostali oni postawieni przed bardzo trudnym zadaniem. Sytuacja pod Ossowem nie należała do najkorzystniejszych pod żadnym względem. Walki toczyły się zaledwie 15 km od szkoły imienia Władysława IV, gdzie się formowali – niebezpieczeństwo było bardzo blisko stolicy. Ponadto brakowało wyszkolenia taktycznego czy wyposażenia wojskowego – przewaga Rosjan była znacząca.  Niektórzy z przekąsem mogliby powiedzieć, że jedynym możliwym szkoleniem młodych chłopaków było tylko to duchowe. I może mają rację. Z wielu relacji wynika jednak, że to było nietuzinkowe przygotowanie duchowe.

Ksiądz Skorupka, jak nieprzeciętny coach, wspierał, zagrzewał nie tylko słowem i sakramentami, ale także czynem, czego dowodem może być chociażby postawa podczas walki pod Ossowem. Nieoceniony wkład księdza Skorupki pięknie ujął w słowach dowódca batalionu, podporucznik Słowikowski: „Noc z 14 na 15 sierpnia spędziłem razem z ochotnikami w okopach, by dać przykład, iż oficer dzieli wszystkie trudy i znoje wojenne. Gdy w nocnej ciszy rozmyślałem nad ciężkim bojem i nad całością wydarzeń dnia, doszedłem do przekonania, iż zwycięstwo zawdzięczamy przede wszystkim wielkiej i ofiarnej pracy księdza Skorupki, który zaszczepił w sercach ochotników wiarę w zwycięstwo i pomoc Boską. Czyż to nie silna wiara trzymała ich i kazała walczyć do upadłego? Słabo wyszkoleni, nie umiejący strzelać ani walczyć bagnetem, szli do szturmu jak starzy żołnierze. Ojcem duchowym zwycięstwa był kapelan. Nigdzie nie wspomniano, że to on wpajał w serca ochotników wiarę w nasze zwycięstwo, wiarę w pomoc Najświętszej Maryi Panny. Że to on głosił, iż dzień 15 sierpnia, dzień święta Wniebowzięcia, będzie dniem naszego zwycięstwa.”

Nawet wątpiący w to, że sam moment śmierci kapelana akademickiego był tak bardzo kluczowy i przełomowy dla zwycięstwa, muszą przyznać, że pierwsza porażka Armii Czerwonej pod Warszawą stała się faktem. Kardynał Kakowski wspomniał w liście pasterskim, że (…) do tej chwili Polacy uciekali przed bolszewikami, odtąd uciekali bolszewicy przed Polakami.

Dobre plotki też szybko się rozchodzą.

Bohaterski czyn księdza Skorupki nie musiał czekać, by stać się newsem na ustach i uszach nie tylko warszawiaków. Już 14 sierpnia wiele ulic stolicy mieniło się w ulotkach opiewających męstwo duchownego. Był to jeden z impulsów zagrzewających Polaków do dzielnej, wytrwałej walki. Widocznym było, że wiadomość o śmierci księdza Skorupki lotem błyskawicy rozeszła się po całym kraju, niewątpliwie przyczyniając się do ogólnego zapału, jaki ogarnął naród – tak widział to podporucznik Mieczysław Słowikowski. Również uroczysty pogrzeb księdza Skorupki przyczynił się do utrwalenia wiadomości pochodzącej z pierwszego meldunku: w stule i z krzyżem w ręku prowadził tyralierę do ataku.

Jaka inspiracja dla nas wiek później?

Tej wojny już nie ma. Warszawa nie jest otoczona przez bolszewików;  w liceum im. Władysława IV nie gromadzą się już pułki piechoty, a przychodzą tam młodzi ludzie, by poszerzać swoją wiedzę o świecie. Z postawy swoich poprzedników, którzy 100 lat temu, tak ochoczo realizowali swój obowiązek wobec ojczyzny płyną ponadczasowe wskazówki. Warto zwrócić uwagę na to, że miłość czynu młodego Księdza była dostrzegalna nie tylko w tej spektakularnej scenie z obrazu Kossaka. Już sprzed czasów wojny, ksiądz Skorupka miał otwarte serce i ręce gotowe do pracy. Swoje żołnierskie wyposażenie na życiowym polu bitwy zbierał od małego, rozeznając swoje powołanie i wypełniając je poprzez naukę, pomoc bliźniemu.

Dla księdza Ignacego najsolidniejszą tarczą była wiara. Jego zaufanie Bogu przez ręce Maryi dodawało siły nie tylko jemu, ale także ludziom dookoła. Może to być dla nas z pewnością inspiracja, by dbać o siebie, rozwijać się, zanim przyjdzie nam stoczyć poważne bitwy życiowe, a przede wszystkim wygrać kluczową walkę – o życie.

Tekst i wybór zdjęć: Aleksandra Godek, dumna absolwentka VIII LO im. Władysława IV w Warszawie.

Źródła: Jerzy Kossak „Cud nad Wisłą”, olej na płótnie, 1930, Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie, fotografia Ignacego Skorupki ze zbioru Instytutu Piłsudskiego w Londynie.

1 Komentarze

  1. Piękna biografia wpisana w wyjątkowy moment historyczny naszej Ojczyzny. Przeczytałam jednym tchem. Niektóre myśli zabieram do serca, niech jeszcze „pracują” we mnie.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This div height required for enabling the sticky sidebar