Tańcz dla Boga, z Bogiem, albo przed Nim – rozmowa z siostrą Anną Musiał

Opublikowane przez Redakcja Kraków w dniu

Wielokrotnie się spotykałam z sytuacjami, gdy osoba była zdystansowana, mówiła, że sobie siądzie i popatrzy, a potem po jednym, czy dwóch utworach przyłączyła się.

Dlaczego zainteresowała się Siostra tańcem uwielbienia? Skąd ten pomysł?

Pomysł powstał już ponad 10 lat temu, a początek sięga roku 2009, kiedy złożyłam śluby wieczyste i zapragnęłam Panu Bogu wytańczyć swoją miłość. Nie do końca wiedziałam, jak to zrobić. Rok po roku Pan Bóg mnie wysyłał na warsztaty tańca hebrajskiego, integracyjnego, modlitewnego. Potem w szkole zostałam poproszona o zorganizowanie kółka tanecznego. Pewnego dnia odkryłam, ze oprócz tańców, których się uczę na warsztatach, to we mnie, w mojej wyobraźni rodzą się układy taneczne. Gdy zaczęłam się nimi dzielić to okazało się, że pomagają innym się modlić.

Czy taniec uwielbienia jest popularną formą modlitwy?

W Polsce to jest bardziej praktykowane we wspólnotach czy diakoniach. Nie jest to włączone do liturgii Mszy Świętej, w Polsce nie ma oficjalnego zezwolenia. Myślę, że mamy jeszcze dużo do zrobienia w tym zakresie, patrząc choćby na kraje afrykańskie, dla których taniec jest naturalną formą. Jak miałam okazję tańczyć na uwielbieniu w kościele, przed Najświętszym Sakramentem, to przygotowywaliśmy ludzi, którzy przyszli, żeby nie było odwrotnego efektu. Nie chcieliśmy wywołać zgorszenia. Najświętszy Sakrament jest wystawiony i zamiast siedzieć w ciszy, ewentualnie śpiewać, dookoła ołtarza jest taniec. Trzeba być bardzo ostrożnym, myśleć o tych, którzy na takie modlitwy przychodzą.

Czy istnieją oficjalne kroki taneczne, czy każdy dokłada coś od siebie?

Jest pewien zestaw kroków, szczególnie w tańcach hebrajskich. Są to układy kroków, które mają określone nazwy, nazywam je małymi klockami, i później z tych mniejszych elementów układam całe sekwencje. Reszta przychodzi w trakcie. Słucham utworu, pozwalam mu pracować w swoim sercu i dopiero zaczyna się taniec.

Czy kroki są związane z określoną symboliką? Czy mają swoje znaczenie?

Tak, tak. Chodzenie po kole w prawo oznacza chodzenie bożymi drogami, idę tą drogą, do której Pan Bóg mnie zaprasza. Chodzenie w lewo oznacza pewne oddalenie, zagubienie. Wchodzenie do środka jest wyrażeniem tego, że zbliżam się do Boga, który jest w centrum mojego życia. Dosyć często pojawiają się obroty – mają różną symbolikę. Najczęściej spotykałam się z tym, że jest to podziękowanie za przestrzeń życia jaką Pan Bóg mi daje. Bardzo dużo wyrażają ręce. Mogą to być ręce adorujące, ręce proszące, ręce uwielbiające, ręce otwarte czyli ręce gotowe na przyjęcie, akceptacje tego co Pan Bóg chce mi ofiarować. Zawsze zachęcam osoby do odkrycia swojego znaczenia tych gestów, albo nawet zatańczenia utworu w inny sposób, bardziej osobisty.

W praktyce wygląda to tak, ze znajduje Siostra jakiś utwór, wychodzi na środek pokoju i zobaczymy co z tego wyjdzie?

Tak, dokładnie tak. Czasem w trakcie pracy słyszę utwór, który mnie zatrzymuje i wydaje mi się, że do niego powstanie taniec. Zaczynam szukać nagrania, czasami nawet piszę do rozgłośni radiowej, żeby mi podpowiedzieli, gdzie mogę znaleźć ten utwór i potem czekam. Mam takie pliki, do których latami nic nie powstało, a czasami pójdę do pokoju, puszczę muzykę, i w ciągu paru minut powstaje taniec.

Czy na warsztaty przyjeżdżają też mężczyźni, czy raczej same kobiety?

Mężczyźni przyjeżdżają bardzo rzadko. Na 20-osobową grupę to jest czasami jeden lub dwóch. Najczęściej należą do wspólnoty lub diakonii i przyjeżdżają z całą grupą. Pan solo – to się raczej nie zdarza.

Co można powiedzieć osobie, która ogląda tańce, ale wstydzi się dołączyć?

Wielokrotnie się spotykałam z sytuacjami, gdy osoba była zdystansowana, mówiła, że sobie siądzie i popatrzy, a potem po jednym, czy dwóch utworach przyłączyła się. Układy są na tyle proste i mają otwartą formę, która zaprasza tych, którzy nie są przekonani, że mogą tańczyć. W modlitwie tańcem nie jest ważna perfekcja ale przede wszystkim to, czy mam pragnienie tańczenia i czy tańczy moje serce. Sednem modlitwy uwielbienia jest wchodzenie w taką wolność dziecka bożego i radość z tego, ze tańczę dla Niego.

Jane Austin napisała: „Umiłowanie w tańcu było pewnym krokiem w kierunku zakochania się”. Czy taniec może być takim krokiem w kierunku zakochania się w Panu Bogu?

Ja już byłam w nim od dawna zakochana:-) Dla mnie bardziej było to szukaniem jak tą miłość wyrazić. Znalazłam to w tańcu. Modlitwa tańcem może się okazać trudna. Jezus prowadzi w tym tańcu, On potem to przekłada na życie codzienne. Nie jest to takie proste, żeby zaufać, że obrót ma być teraz w tą stronę, nie próbować dominować w tym prowadzeniu. Często zadaję na warsztatach takie pytanie: czy ja tańczę z Panem Bogiem, przed Panem Bogiem, czy dla niego. Można tańczyć i w radości, i w smutku. Miałam takie tygodnie, gdzie taniec był jedyną formą mojego kontaktu i relacji z Panem Bogiem. Gest ma sens tylko wtedy, gdy jest prawdziwy. Jeżeli coś innego czuję, to zatańczę w inny sposób. Myślę, że ta spójność jest bardzo ważna.

Bardzo dziękuję za rozmowę

Z siostrą Anną Musiał z żeńskiego zakonu sióstr Zgromadzenia Najświętszego Serca Jezusa rozmawiała Anita.


0 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *