Etty Hillesum – jedynym rozwiązaniem na wszystko jest MIŁOŚĆ

Opublikowane przez Redakcja Kraków w dniu

Według ludzkich prawideł i naszych wielorakich obowiązujących definicji świętości, nie może być ogłoszona świętą – tak Ewa Fus-Kubacka rozpoczęła opowieść o Etty Hillesum – ale czy my ludzie wiemy, co na to Bóg by powiedział?

To druga bohaterka cyklu konferencji „Kobiety święte i błogosławione”, które odbywają się podczas spotkania Dzielnych Niewiast w Krakowie w pierwsze soboty miesiąca. Ta miała miejsce 5 listopada 2022 roku.
Gdy Ewa zakończyła swoją opowieść o Etty zapadła dłuuuga, głęboka cisza.
To już koniec opowieści o Etty. Ja już skończyłam, Ewa próbowała ją przerwać… a my nadal trwałyśmy w zadumie.
Po konferencji pytałam czy któraś ze słuchaczek słyszała kiedykolwiek o Etty Hillesum.
Nikt nie słyszał.
Ewa spisała swoją opowieść o Etty na podstawie lektury jej listów i pamiętnika opublikowanego po raz pierwszy w języku polskim w 2001 roku pod tytułem „Przerwane Życie„.
Niewiele znajdziecie tekstów w języku polskim o Etty Hillesum w internecie. Dlatego publikuję tekst konferencji w całości, wdzięczna Autorce za jego udostępnienie.

Pochodzenie

Etty Hillesum, której prawdziwe imię brzmiało … Estera, urodziła się 15 stycznia 1914 roku, w niereligijnej rodzinie żydowskiej. Jej matka z pochodzenia Rosjanka była apodyktyczna i pełna pasji, ojciec, profesor literatury był małomówny i zamknięty w sobie.
W ich domu było wiele napięć.
Miała dwóch młodszych braci, jeden z nich był lekarzem, drugi genialnym pianistą.
Wszyscy oni zostali zgładzeni w Auschwitz w 1943 roku.

Etty, jako 26 letnia wyzwolona kobieta po studiach prawniczych, w początkach eksterminacji jej narodu, kiedy to Niemcy zajęli Holandię w 1940 roku, specjalnie się tym faktem nie przejęła; była zmanierowana, prowadziła bogate życie towarzyskie, miała wielu przyjaciół, utrzymywała relacje z mężczyznami.

MIŁOŚĆ

Zadajmy sobie pytanie, jak to się stało, że została ona uznana za jedną z największych mistyczek XX wieku?
Jaką drogę przeszła, jaką przemianę, że było to możliwe?
Najkrócej mówiąc, Etty Hillesum w swojej drodze do wiary, dała odpowiedź na pytanie, jak odnaleźć Boga w okrucieństwie życia.
Wyznawała, że jedyną odpowiedzią i jedynym rozwiązaniem na wszystko jest MIŁOŚĆ.
Miłość jedynym rozwiązaniem, to jej dewiza życiowa zawarta w pamiętnikach pod tytułem „Przerwane życie” , które pierwotnie nosiły tytuł „Historia dziewczyny, która nie umiała klęczeć” oraz w listach do przyjaciół zatytułowanych „Myślące serce”, które powstały w latach 1941 – 1943.

Ta młoda kobieta, pozornie silna i niezależna, kiedy jeszcze nie odkryła Boga, tak pisała o sobie:
Nie czuję się dobrze i w głębi mnie jest splątany kłębek emocji, coś, co trzyma mnie w żelaznym uścisku.
Ja i zawiłość mojej duszy…
Strach przed życiem na całej linii. Głęboka depresja. Brak wiary we własne siły. Lęk.
Przez całe życie nosiłam to pragnienie, żeby ktoś wziął mnie za rękę i zajął się mną.
Sprawiam wrażenie bardzo energicznej, liczę tylko na siebie, ale byłabym tak bardzo szczęśliwa mogąc się komuś całkowicie poddać…
Myślę, że dla wielu z nas zabrzmiało to znajomo…
To są te momenty, kiedy bojąc się stracić  swoją niezależność i okazać się słabymi, stwarzamy pozory i nie odkrywamy przed światem własnych, prawdziwych pragnień.

Przełom

Przełomem dla Etty było przyznanie się do własnych słabości i zwrócenie się po pomoc do psychoterapeuty, który zaproponował  jej bardzo proste sposoby na poprawę samopoczucia i własny rozwój – gimnastykę, ćwiczenia oddechowe, rozmowy na temat jej depresji i relacji z innymi ludźmi.
Efekty przyszły już po kilku tygodniach, u Etty ustąpiło poczucie blokady, a w jej wnętrzu pojawiło się trochę spokoju i ładu.
Pisała o tym w liście do przyjaciółki:
„Pesymistyczne depresje powinno się traktować jak twórcze pauzy, podczas których siły się regenerują. Jeśli to sobie uświadomimy, szybciej przeminą„.
W podjętej pracy nad sobą zadaje sobie też trud powtórnego przeczytania niektórych książek; dużo ważnych dla siebie cytatów przepisuje, uczy się na pamięć wierszy, żyje nimi… one bardzo jej pomagają.
Doświadcza takiego terapeutycznego spotkania z dziełami Dostojewskiego, Rilkego, św. Augustyna…
Znalazła uniwersalny prosty sposób, aby w zamęcie myśli i uczuć skutecznie pracować nad sobą.

Etty podejmuje też walkę ze swoją zaborczością, zmysłowością, próżnością, tak napominając siebie samą: „Zachowaj swoje przeczucia i intuicję, to źródło z którego czerpiesz, ale staraj się w nim nie utonąć! Zorganizuj ten bałagan w sobie, do diabła! Trochę higieny psychicznej!
Twoja wyobraźnia i wewnętrzne emocje to wielki ocean, na którym musisz podbijać małe skrawki lądu, zawsze zagrożone zanurzeniem.

Pewnie możemy się odnaleźć w tych słowach, pamiętając walki jakie toczymy w swojej kobiecej głowie i poruszanym sercu, zagrożone utratą poczucia rzeczywistości i zatopienia się we własnych emocjach.

Etty wkrótce odkryła, że musi się uczyć jak zadbać o własną duszę.
Podjęła mocne postanowienie, że każdego ranka, skieruje się do swojego wnętrza i pozostanie w nie wsłuchana przez pół godziny, aby usłyszeć poruszenie Ducha.
Zaczęła powoli odkrywać Boga w najintymniejszej głębi swojej istoty. Pojawia się w niej świadomość religijna.

Bóg zasypany

Zaczyna czytać równocześnie Stary i Nowy Testament, pochyla się nad Ewangelią Mateusza przepisując z niej wypowiedzi Jezusa.
Zgłębia Hymn o miłości z Pierwszego listu św. Pawła do Koryntian i Drugi List, po którym dzieli się taką refleksją: „Człowiek otrzymuje we władanie duszę i musi nią właściwie dysponować, korzystać z jej sił i żyć żarliwie”.

Z czasem, terapeuta Julius Spier staje się dla Etty przewodnikiem duchowym, a ona obdarza go  uczuciem miłosnej przyjaźni i jak sama twierdzi „nie ma ona nic wspólnego z erotyzmem ani stanem zakochania”.
Oboje toczyli walkę zmysłową i duchową, i oboje, w swojej głębokiej uczciwości, zrozumieli, że sensem życia jest odkrycie transcendentalnego Boga.
Był to dla Etty czas duchowego dojrzewania i ciągłego poszukiwania Boga.
Napisała wtedy:
„Jest we mnie bardzo głęboka studnia i w tej studni jest Bóg. Czasami udaje mi się do Niego dotrzeć, częściej przykrywają Go kamienie i piasek, wówczas Bóg jest zasypany. Muszę Go wydobyć.
A innym razem zwraca się do Boga tak:
Pomogę Ci Boże nie zgasnąć we mnie, ale z góry nie mogę Ci niczego zagwarantować!”

Ty nie możesz nam pomóc

W tym czasie zaczęły się mocne prześladowania Żydów.
Etty zrozumiała, że jej także grozi niebezpieczeństwo, nie chciała się ukrywać, choć jej holenderscy przyjaciele pragnęli jej to zorganizować.
Była w pełni świadoma losu jaki czekał Żydów.
Wyznała wtedy:
Zagrożenia zewnętrzne stale rosną, terror rośnie z dnia na dzień. Wznoszę wokół siebie modlitwę jak mur ochronny, wchodzę w modlitwę jak do klasztornej celi i wychodzę z niej bardziej skoncentrowana i silniejsza. Zostanę tutaj do końca. Mój Boże, chętnie się otaczam ciepłem i poczuciem bezpieczeństwa, ale nie będę się buntować, jeśli przyjdzie mi walczyć z chłodem, o ile Ty będziesz prowadził mnie za rękę”.

Etty, już jako dojrzała osoba, mocno i świadomie wchodzi w kontakt z realnym światem.
Można dostrzec u niej wtedy zadziwiającą przemianę – otwarcie na świat, na innych ludzi, na swój naród.
Mówiła wtedy do Boga:
Tak mój Boże, wydaje się, że nie chcesz  zmienić sytuacji nierozerwalnie związanej z naszym życiem. Widzę, że Ty nie możesz nam pomóc, to my musimy bronić Twojego przybytku w nas, dzięki czemu, sami przyjdziemy sobie z pomocą. Będę bronić Boże Twojego przybytku we mnie!”

Etty nie czeka, że wszystko samo przyjdzie od Boga, ale czuje, że Bóg który żyje w niej jest wszechmocny i od tej pory, całą swoją wolę , inteligencję , wszystko co do niej należy oddaje posłudze Jemu i zmierza w kierunku całkowitego daru z siebie.

Westerbork

W momencie, gdy nazistowscy okupanci umieszczają Żydów w obozie przejściowym Westerbork, przed ich deportacją do Auschwitz i po tym, gdy się dowiaduje, że jest tam jej rodzina, Etty zgłasza się dobrowolnie w to miejsce, aby jak pisze, „być balsamem na tylu ranach i towarzyszyć Bogu w ciemnościach”.

Podczas modlitwy będzie prosiła: „Ty, który mnie tak bardzo ubogaciłeś, mój Boże, pozwól mi też dawać z całych sił. Postaram się promieniować miłością gdziekolwiek się znajdę, prawdziwą ludzką miłością bliźniego, którą w sobie noszę”. Modlitwa ta zostanie wysłuchana. Etty przepełniona miłością, dająca Bogu coraz więcej miejsca w swoim życiu, za które nigdy nie przestała być wdzięczna, zawsze dawała pełnymi rękami- tak mówili jej przyjaciele i podopieczni z obozu, których obdarzała pomocą, wsparciem, pocieszeniem,  miłością  i oddaniem. Cieszyła się też z kontaktu z rodzicami i bratem i wszyscy oni wykorzystywali ten czas w obozie do pojednania i umocnienia więzi.

Afirmacja życia

Etty, w każdym momencie konsekwentnie afirmuje życie.
Jest w samym środku systemu eksterminacji, trudno znaleźć się w gorszym położeniu, a ona znajduje radość w Bogu.
Tak pisze do swojego przyjaciela:
„Wiesz Ru, jest we mnie coś dziecięcego, co sprawia, że życie wydaje mi się piękne i co pozwala mi wszystko znosić. Ja wierzę w Boga. Jeszcze nie bardzo dobrze zdajemy sobie z tego sprawę, że staliśmy się istotą naznaczoną cierpieniem na całe życie. A jednak to życie, w swojej nieuchwytnej głębi, jest zaskakująco dobre”.

W pochwale dla życia pomaga jej piękno przyrody, którego fragmenty można zauważyć za drutami obozu lub w zachodzącym słońcu. Czasami wywołuje to u niej łzy zachwytu i wzruszenia. Przyjmuje każdy przejaw piękna w świecie stworzonym przez Boga.

 Etty wypełniała też Chrystusowe (!) wezwanie do miłości nieprzyjaciół.
Absolutnie odrzuca nienawiść, pomimo cierpienia i niesprawiedliwości, której doświadcza. Stara się rozumieć swoich prześladowców, jako biedaków z nieznaną nikomu historią ich życia.
Etty nie opiera się złu.
Nie stawiając oporu zachowuje równocześnie autonomię swojego wnętrza, czystość swoich myśli i uczuć.
Nie okazuje  też  buntu wobec Boga, pisze:
„Jeśli życie stało się tym, czym jest tutaj, to nie jest to dziełem Boga, ale ludzi.”

Etty miała też naturalnie swoje kryzysy, kiedy to uderzała w płacz. Łzy były jej modlitwą. Jej obozowe relacje są wstrząsające. Kiedyś, jak przyznała, w środku nocy, powiedziała głośno do siebie podczas wywózki z obozu przejściowego, kiedy słuchała rozpaczy tych, którzy dostali nakaz wyjazdu do Auschwitz „Tak, teraz jestem w piekle”. Płacz obozowych niemowląt przywoływał jej na myśl Heroda, a twarze mężczyzn w zielonych mundurach przerażały ją i niszczyły motyw przewodni jej życia, że „Stworzył  Bóg człowieka na swój obraz…” Życie w obozie mogło ją zniszczyć, ale dzięki temu, że jej tragiczna historia doprowadziła ją do spotkania z Bogiem, mogła ona w cierpieniu znaleźć drogę osobistego spełnienia.

 Pisze o tym : Jakie to niezwykłe, że jedno małe ludzkie serce potrafi tak wiele doznać, tak głęboko cierpieć i tak bardzo kochać. Jestem Ci Boże wdzięczna, że w tych czasach wybrałeś właśnie moje serce, aby mogło doświadczyć wszystkiego, czego już doznałam od Ciebie.

Historia, w której człowiek człowiekowi robi najgorsze rzeczy, jest w Etty zwyciężona, jest w niej wygrana. Jej osobista historia jest zwycięska, ponieważ wybrała miłość.

Etty Hillesum, wraz z całą swoją rodziną i setkami innych Żydów, 15 września 1943 roku, została wywieziona do Oświęcimia i 30 listopada tego samego roku, zgładzona, miała wtedy 29 lat.

Z ostatniego jej listu do przyjaciół, czyli też do nas:
Mamy tak wiele do przeżycia i zrobienia, proszę Was, byście wytrwali na duchowym posterunku, jeżeli go zajęliście. Nie rozpaczajcie i nie martwcie się o mnie, bo nie ma powodu!
Uważam, że życie jest piękne i czuję się wolna!

Zakończenie

Można by uznać, że drogą do świętej wiary były dla Etty kolejno etapy:
chęć poznawania siebie i rzetelna praca nad sobą,
zdeterminowane szukanie Boga, szukanie relacji z Nim, pokochanie Boga,
odkrycie czystej miłości do człowieka, i dalej miłości do wszystkich ludzi, także do nieprzyjaciół,
dar z siebie,
nie opieranie się złu, a wszystko to z afirmacją Życia, jakie by nie było.

„Nie wystarczy głosić samej siebie, mój Boże, aby wydobyć Cię na światło w sercach innych.
Trzeba utorować drugiemu drogę, która prowadzi do Ciebie, mój Boże”
(A do tego trzeba być wielkim znawcą duszy ludzkiej.”)

Ettę cechowała całkowita odmowa poddania się nienawiści.
Akceptacja tragicznej rzeczywistości i zaufanie Bogu wobec tego, co w jej życiu nieuniknione.
Praca nad sobą ewoluująca dzięki wsłuchaniu się „w to, co w środku” siebie samej.

Tekst: Ewa Fus-Kubacka

Zdjęcie Etty (Estery) Hillesum ze strony: https://longreads.com


1 komentarz

Ola · 14 listopada 2022 o 21:17

to było dla nas cudowne przeżycie! Zostałyśmy naprawdę ciepło przyjęte, a samo przygotowanie do wzbogacenia tej konferencji było czymś magicznym. Bardzo dziękujemy i niech świadectwo Etty niesie się na cały świat!
Z Bogiem!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *