W obliczu cierpienia, każdy człowiek potrzebuje tylko jednego: obecności, troski drugiej osoby, bezinteresownej miłości.
Hanna Chrzanowska (1902-1973) beatyfikowana 28 kwietnia 2018 w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w krakowskich Łagiewnikach, to miłość w czynie.
Los człowieka cierpiącego poruszał ją od samego dzieciństwa, ale nie myślała początkowo o medycynie (biografia). Duży wpływ na wybór jej drogi życiowej miała ukochana ciotka, Zofia Szlenkierówna– m.in. pomysłodawczyni i fundatorka szpitala dziecięcego wybudowanego na Lesznie w Warszawie.
Bł.Hanna Chrzanowska- to prekursorka pielęgniarstwa domowego i ruchu hospicyjnego w Polsce w czasach, gdy nie znano jeszcze ani pielęgniarek środowiskowych, ani opiekunek społecznych, ani sióstr PCK (biografia).
„Niełatwo było zorganizować taką opiekę, ponieważ wiele osób nie rozumiało, na czym polega konieczność pielęgnacji przewlekle chorych; wielu twierdziło nawet, że takich potrzebujących nie ma w społeczeństwie. „Cioteczka” – bo tak nazywano H. Chrzanowską – już wówczas twierdziła, że pomoc chorym nie może być niesiona tylko charytatywnie i przypadkowo, ale powinna być realizowana w oparciu o osoby do tego wykształcone i opłacane. Uczestniczyła w tworzeniu pierwszych szkół pielęgniarskich, kształciła pierwsze pokolenia pielęgniarek w Polsce, była także dyrektorką Szkoły Pielęgniarstwa Psychiatrycznego. Różnorodne problemy psychiczne pacjentów, zwłaszcza zaburzenia wieku starszego, nie były jej obce. Uważała, że choć proces chorobowy jest nieodwracalny, stworzenie podopiecznemu korzystnych warunków może zahamować rozwój choroby. „(tutaj)
Hanna Chrzanowska miała wzruszający stosunek do ludzi w podeszłym wieku, nieporadnych, wobec których nawet rodzina zajmowała postawę obojętną czy wręcz wrogą. Omawiała sprawy stosunku dorosłych dzieci do rodziców, ewentualne konflikty w środowiskach domowych. Uważała, że od tego w dużej mierze zależy szczęśliwe lub tragiczne życie starego człowieka. Podkreślała wagę tego bezpośredniego kontaktu pielęgniarki z chorym w domu.
Wyczulona – i uwrażliwiała na to pielęgniarki – na psychiczne i duchowe cierpienie pacjentów. Uważała, że przewlekle chorego człowieka, który z różnych powodów nie ma już szans być otoczony leczeniem szpitalnym, należy otoczyć wielowymiarową opieką. Stawiała więc pielęgniarce bardzo wysokie wymagania. Pierwszym jednak zadaniem pielęgniarki domowej było spotkać w chorym człowieka, okazać mu szacunek i empatię, zainteresować się jego życiem, problemami i potrzebami, również tymi najbardziej podstawowymi. Dbała również o to, aby chorych odwiedzali księża, by odprawiano w domach Msze święte.
Przekonywała również, że oprócz pomocy lekarsko-pielęgniarskiej trzeba dostarczyć niepełnosprawnym rozrywkę, umożliwić naukę i pracę, obdarzyć przyjaźnią i miłością, zabrać na wycieczkę, do kina czy teatru, a w prezencie kupić nową sukienkę. Troszczyła się też o duchowość. Angażowała studentów, młodzież, księży, kleryków, siostry zakonne, organizowała rekolekcje. I wszystkich zarażała swym śmiechem i energią.
Dla Hanny pielęgniarstwo było powołaniem, a opiekę nad chorym uważała za zaszczyt (podobnie jak towarzyszenie mu w umieraniu).
Jak odnalazła Boga, jak nawiązała z Nim głęboką więź, i kiedy miało to swój początek? Maria Strzembosz wspominała: „Przez wiele lat dojrzewała do głębokiej religijności. Na ten temat nie zwierzała się nawet najbliższym. W tej powściągliwości słyszało się najczęściej nutę czułości, gdy mówiła o Matce Bożej, którą chciała naśladować, zwłaszcza, kiedy szła […], aby usłużyć Elżbiecie.
Ogromne znaczenie w jej odkrywaniu Boga miał na pewno kontakt z ogromem ludzkiego cierpienia. Do bliskości z Bogiem podprowadziła ją również autentyczna bezinteresowna miłość do drugiego człowieka, zwłaszcza tego cierpiącego i bezbronnego. „Wycofać siebie – notowała – puścić się na szerokie wody miłości, nie z zaciśniętymi zębami, nie dla umartwienia, nie dla przymusu, nie traktować chorego jak drabiny do nieba. Chyba tylko wtedy, kiedy jesteśmy wolne od siebie, naprawdę służymy Chrystusowi w chorych”.
Marzena Florkowska w swojej książce („Radość dawania. Hanna Chrzanowska we wspomnieniach, listach i anegdotach”) sugeruje, że być może udział w tym głębokim przebudzeniu Hanny do wiary miała Maria Starowieyska, jej przyjaciółka. Razem redagowały miesięcznik „Pielęgniarka polska” . Obie znalazły się w grupie członkiń założycielek Katolickiego Związku Pielęgniarek Polskich. Bardzo ważną rolę odegrał także tyniecki klasztor, który odwiedzała i w którym przeżywała pięknie odprawiane Triduum Paschalne. Dbała nie tylko o własny rozwój duchowy – organizowała konferencje Msze św. i rekolekcje dla pielęgniarek.
Odeszła 29 kwietnia 1973 r. w Białą Niedzielę. W dniu pogrzebu żegnały ją tłumy krakowian , istotną ich część stanowiły osoby chore i z niepełnosprawnością, często na wózkach. Uroczystościom pogrzebowym na Cmentarzu Rakowickim przewodniczył kard. Wojtyła, który specjalnie przyjechał do Krakowa z obrad Konferencji Episkopatu Polski. W homilii pogrzebowej mówił: „Dziękujemy Ci, Pani Hanno, że byłaś wśród nas […] jakimś wcieleniem Chrystusowych błogosławieństw z Kazania na Górze, zwłaszcza tego, które mówi: błogosławieni miłosierni”. Kiedy trumnę składano w grobie, kardynał zaintonował, wbrew pogrzebowym zwyczajom, Magnificat.
Wspomnienie liturgiczne bł. Hanny Chrzanowskiej wyznaczono na 28 kwietnia. W każdą trzecią środę miesiąca sprawowana jest w kościele św. Mikołaja (który jest jej sanktuarium) w Krakowie, specjalna wieczorna msza święta o jej rychłą kanonizację.
żródło:
http://krakow.gosc.pl/doc/3793972.Zyla-swiatem-ludzi-chorych
https://opoka.org.pl/biblioteka/P/PR/echo201522_siostra.html
Echo Katolickie 22/2015
Marzena Florkowska: „Radość dawania. Hanna Chrzanowska we wspomnieniach, listach i anegdotach”
Postać Hanny Chrzanowskiej poznałam niedawno, kiedy stało się o niej głośno w związku ze zbliżającą się beatyfikacją. Uważana jest za pionierkę domowej opieki hospicyjnej w Polsce, a ja właśnie jestem wolontariuszką w takim hospicjum. Kupiłam sobie książkę Pawła Zuchniewicza „Siostra naszego Boga” i po jej przeczytaniu zachwyciłam się panią Hanną. Nie tylko jako nieprzeciętną pielęgniarką o najwyższych standardach postępowania, ale także jako fascynującym człowiekiem, utalentowaną literatką i kobietą o wielkiej roztropności i poczuciu humoru. Nie jest to na pewno cukierkowa święta z obrazka, ale ktoś z krwi i kości, żyjący całkiem niedawno i pokazujący, jak uświęcać swoje życie tam, gdzie się jest, traktując swój stan i zawód jako misję. Byłam oczywiście na uroczystości beatyfikacji w Łagiewnikach i odtąd dołączam błogosławioną Hannę do grona moich świętych przyjaciół.
Marto dziękuję za Twoje piękne świadectwo o bł. Hannie Chrzanowskiej. Proszę napisz, jeżeli możesz, na temat swojego wolontariatu. Jakie warunki powinien spełniać kandydat na wolontariusza w hospicjum ?
Hanna – to imię oznacza pełna wdzięku, łaski 🙂
Weroniko, Niewiasto o słonecznym Sercu – dziękuję za wpis, poświęcony współczesnej kobiecie (godnej szacunku i naśladowania)/piękny autorytet
Bł. Hanna Chrzanowska to dla mnie Niewiasta o niezwyczajnym a może zwyczajnym Sercu – w czystej postaci miłość ♡
…”znalazła łaskę u Pana „…
Była cała dla Boga, Maryi i innych.
Kochała starszych ludzi…
…znam młodzież, która bardzo angażuje się w wolontariat – pomaga ludziom w podeszłym wieku np. uczy obsługi komputera, … – coś pięknego!
Dzielne Niewiasty: Weroniko, Marto – bardzo dziękuję za poruszenie tego tematu – wolontariat.
Ostatnio rozmawiałam z pewną pielęgniarką o imieniu Paulinka – uff –
praca pielęgniarek to ogromna odpowiedzialność i trud/WIELKI UKŁON
Uśmiechnięta Weroniko – jakie cechy Serca bł. Hanny są dla Ciebie ważne?
Pozdrawiam gorąco wszystkie pielęgniarki i nie tylko 🙂
Ps. Hanna obchodzi imieniny 26 lipca.
Przeczytałam, że dziewczynek o tym imieniu jest coraz więcej – w 2017 roku, urodziło się aż 7923. Wielka radość!
Dziękuję Irenko, DN 🙂 Tak , pielęgniarka- zawód i powołanie, praca bardzo odpowiedzialna, wymagająca serca i miłosierdzia. Mogłam się o tym przekonać, gdy moja Mama, przebywała wielokrotnie na oddziale neurologii po przebytych udarach…
Młodzież jest wspaniała, angażuje się z sercem w piękne Boże dzieła. Chwała Panu !
Irenko,
Dziękuję za tak ciepłe słowa. Dla mnie to nie tylko zawód, ale i służba samemu Bogu, który jest obecny w drugim człowieku. ? Dziękuję Ci za to, że doceniasz mój zawód, to jest bardzo miłe i motywuje do tego by być jeszcze lepsza pielęgniarką. ❤️