W drodze do Santiago de Compostela’ – Ania nr 2

Opublikowane przez DN w dniu

Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, ale czasem dostaje się drugą szansę… Ja ponownie dostałam szansę, by iść z Anią. Anią nr 2 w drodze do Santiago.

Jeszcze poprzedniego wieczoru czuję przynaglenie, aby właśnie jej podarować kieszonkową wersję Ewangelii św. Mateusza. Papież Franciszek zachęcał, aby takie wersje nosić przy sobie. Ja niestety zgubiłam okulary i dla mnie jest bezużyteczna. Nawiązuje się rozmowa. Jutro niedziela, mówię Ani, że chcę iść na Mszę św. Siostry w Oviedo sprawdziły, że msza św. w klasztorze San Salvador w Corneliana jest o godz. 12.00. Postanawiamy więc iść razem. Sygnalizuję, że idę raczej w umiarkowanym tempie – Ania jest dużo młodsza ode mnie – odpowiada, że wczoraj szła z dziewczynami i tak goniły, że brakowało jej tchu, a camino to nie wyścigi. Wyruszamy zatem razem. Wspaniałe krajobrazy, po drodze mijamy ciekawy Kościół…

Co jakiś czas mijamy trzech mężczyzn, uśmiechają się do nas. Mają bardzo delikatne twarze, na pierwszy rzut oka widać, że żyją w czystości. Wydaje mi się, że to klerycy. Droga, trochę się dłuży, przyśpieszamy kroku, aby nie spóźnić się na Mszę św. Gdy dochodzimy do miejscowości zagaduje nas Ula, słyszy język polski. Jestem przekonana, że Jezus chciał ją zabrać na Mszę św. Ula nie wiedziała, że o 12 jest Eucharystia. Wreszcie dochodzimy do klasztoru. Jest bardzo stary i zaniedbany. Zaplecze albergi jest już wyremontowane, ale w kościele dopiero zaczynają się jakieś prace. Na Mszy św. bardzo zaangażowana Wspólnota. W tym dniu przyjmuje Komunię św. w intencji mojej przyjaciółki Natalii, z którą jesteśmy zaangażowane w odbudowę kościoła w Hodowicy k. Lwowa. Dostaję potem od niej sms, że tego dnia stała do spowiedzi św. a kolejka była tak duża, że nie zdążyła przyjąć Komunii św. a miała ogromne pragnienie. Sms ode mnie był dla niej osłodą, że ktoś przyjął w jej intencji. Po Mszy św.  idziemy ja, Ania i Ula na wspólny posiłek. Ula opuszcza nas, my idziemy dalej dużo rozmawiając. Na przykład na temat roli rodziców chrzestnych, jak budować relacje z chrześniakami, jak ważna jest modlitwa za nich. Jeszcze raz trafiamy na trzech mężczyzn. Okazuje się, że jeden z nich jest księdzem, który posługuje w Holandii, drugi z mężczyzn jest diakonem, a trzeci chyba przymierza się do seminarium. Proszę, aby ksiądz nas pobłogosławił, zgadza się, ale mówi, że po hiszpańsku. Nie ma problemu, błogosławieństwo będzie ważne. Mężczyźni znają pojedyncze słowa po polsku, np. Częstochowa. Mówię, że Holandia to pewnie trudny kraj do posługi. Ksiądz mówi, że przechodzi właśnie rodzaj załamania nerwowego i jest na przymusowym urlopie.

Na trasie jest długi odcinek, na którym nie ma knajpki, nam kończy się woda. Na szczęście spotykamy automat z napojami, ale ceny są dość wysokie. W końcu przed wieczorem dochodzimy do Sallas. Tu alberga mieści się w bloku na parterze. Gdy wchodzę do biura za stołem siedzi Francuz, wyjaśnia od razu, że nie jest hospitaliero. Pyta: – jak minęła mi droga, – w porządku odpowiadam, – gdzie Pan spał poprzedniego wieczoru. -Tam, gdzie Pani . -Tak? – mówię zdziwiona, – nie widziałam Pana. -No cóż to Pani zrobiła wielkie wejście, to przecież po Panią specjalnie jechał hospitaliero – mówi żartobliwie. Okazało się, że zauważyli to wszyscy mieszkańcy. Docelowo lądujemy w małym pokoju z Anią, gdzie śpi jeszcze tylko jeden chłopak. To super wyśpimy się. Ania w drodze mówi mi, ze camino primitivo jest dla niej za trudne i chce przejechać na camino francuskie. To przedziwne, że moje serce poprowadziło mnie właśnie na ten szlak, a Ania pragnie wybrać szlak, z który opuściłam. Gdy dziś metaforycznie myślę o tych szlakach to mam wrażenie, że droga francuska jest drogą szeroką, jest tam mnóstwo noclegów, knajpek. Dużo ludzi szukających przygody bawi się tam nieźle. Primitivo wydaje mi się droga trudną i wąską. Taką mamy iść, jeśli chcemy dotrzeć do nieba.

Rozmawiamy z chłopakiem, który jest z nami w pokoju, jak Ania ma się przemieścić. On jest Hiszpanem i orientuje się we wszystkim. Następnego ranka żegnamy się z Anią. Noc jest spokojna. Myślę o tym, że jutro znów będę sama. Pytam chłopaka, czy mogę iść z nim do granic miasta. Rano czasem trudno zauważyć strzałki. Zgadza się. Jakim darem jest łóżko człowiek dowiaduje się będą pielgrzymem.


7 komentarzy

Irena · 28 października 2017 o 17:35

Mario Magdaleno – to już 14 rozdział „Drogi św. Jakuba”/gratuluję 🙂

Jak ważni są przyjaciele na naszej drodze życia ♡
Dziękuję Ci Panie za Przyjaciół…

Pozdrawiam wszystkich przyjaciół Jezusa i Maryi

    Maria Magdalena · 29 października 2017 o 19:44

    o to chyba sama sobie muszę pogratulować 🙂

    Maria Magdalena · 29 października 2017 o 19:44

    o to chyba sama sobie muszę pogratulować 🙂

Janette · 30 października 2017 o 01:16

Witam serdecznie,
Piszę o komentarz z pytaniem tutaj gdyż nie do końca wiem gdzie się z tym udać.
Czy podczas spotkań DZ jest możliwość modlitwy wstawienniczej?
Borykam się z wieloma problemami w tej przestrzeni Córki Boga i nie wiem gdzie szukać pomocy. Dziękuje z góry odpowiedź!

    Janette · 30 października 2017 o 01:19

    Przepraszam za błędy w wiadomości ale napotkałam problemy techniczne. Oczywiście chodzi mi o spotkania DN. 🙂

JP · 1 listopada 2017 o 13:55

Mario Magdaleno, zawsze z zaciekawieniem czytam Twoje relacje ze szlaku 🙂
Dziekuje, że piszesz tak szczegółowo i szczerze, nie kryjac swoich słabości podczas drogi.
To chwyta za serce 🙂
Za każdym razem po przeczytaniu Twojego wpisu marzę o wybraniu się na jakiś szlak drogi św. Jakuba.
Warto marzyć!

    Maria Magdalena · 1 listopada 2017 o 15:49

    Mi zajęło to kilka lat od usłyszenia o szlaku do realizacji. Stało się to w szczególnych okolicznościach. Jeśli czegoś pragniesz, a jest zgodne z wolą Boga na pewno się spełni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *