Zrozumieć i pokochać Eucharystię cz. II

Opublikowane przez DN w dniu

W drogę z nami wyrusz Panie, nam nie wolno w miejscu stać… Słowa tej oazowej piosenki dobrze obrazują naszą sytuację. Wędrujemy przez życie. Tak się dzieje od początku historii człowieka i tak będzie do końca świata. Może dlatego  motyw pielgrzymowania przewija się  stale na kartach Biblii?

Oto Abraham, ojciec wszystkich wierzących, zostaje wezwany, by wyjść ze swego  miasta, z  Ur chaldejskiego. (Rdz 12,1)

Oto Józef, sprzedany przez swych braci, wbrew własnej woli wędruje do Egiptu. Powie im później  dla waszego ocalenia od śmierci Bóg wysłał mnie tu przed wami (Rdz 45, 5). Co znaczy, że zobaczy Boży sens tego wydarzenia.

W drodze będą też wszyscy prorocy Starego Testamentu, nawołujący do pokuty i poprawy życia. I tak  Prorok Eliasz szedł czterdzieści dni i czterdzieści  nocy aż do Bożej góry Horeb. (1 Krl 19,8) A prorok Jonasz przemierzać będzie Niniwę, która była miastem bardzo rozległym – na trzy dni drogi. (Jon 3,3)

Także Jezus, przez cały okres swej publicznej działalności stale jest w drodze. I usłyszymy Jego skargę:  Lisy mają  nory i ptaki powietrzne  gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma, gdzie by głowę mógł oprzeć. (Mt 8, 20)

Wędrują po ówczesnym świecie wszyscy apostołowie. Według tradycji Św. Tomasz miał dotrzeć aż do Indii.

A w czasach współczesnych? W Polsce  mamy kilkusetletnią tradycję pielgrzymek do maryjnych sanktuariów.  Coraz więcej osób ma doświadczenie camino – szlaku wiodącego do grobu Apostoła Jakuba (Santiago de Compostella).  Pielgrzymowanie jest przygodą i ryzykiem. Ale jest też wspaniałym doświadczeniem Boga.  Osoba wędrująca  z reguły przewartościowuje wiele spraw w swoim życiu. Coś ważnego dla siebie odkrywa. Może dlatego pielgrzymowanie wciąga? I chce się do niego wracać, mimo trudów? Jest w tym wędrowaniu jakiś nieprzeparty urok! Zupełnie wyjątkowym pielgrzymem był też nasz Święty Jan Paweł II.

A czy wyjście do parafialnego kościoła na niedzielną Mszę św. może być takim wędrowaniem? Pewnie tak, choć wiele osób korzysta ze środków komunikacji miejskiej lub samochodu.  A może wybrać się pieszo? Przemierzyć ten odcinek drogi w skupieniu i refleksji? Nawet jeśli  oznaczało by to  dodatkowe pół godziny więcej? Powstaje oczywiście pytanie, po co? Warto uciszyć rozgorączkowanie życiowymi sprawami. Czasem tak mocno nas pochłaniają! Także dać sobie czas, by opadły niepotrzebne emocje. Ustała gonitwa myśli. Po prostu, by skupić się na Bogu.

Można ten czas dotarcia do kościoła spędzić bardzo świadomie… w ciszy. Poprosić rodzinę, by uszanowała to milczenie. Ono ma wielki sens i przynosi wiele korzyści. Przede wszystkim uspokaja nasze wnętrze. Dalej – otwiera na to, co boskie. Robi przestrzeń dla subtelnych poruszeń Ducha św. Przygotowuje nasze serce do udziału we Mszy św.

Idąc, możemy myśleć o trudach apostolskiego życia Jezusa – On kochał nas także przez to właśnie wędrowanie.  Możemy rozważać  Słowo Boże dane na ten konkretny dzień. Lub modlić w myślach przez akty strzeliste: Jezu, kocham cięPrzyjdź Panie lub Prowadź mnie. Każdy taki zwrot będzie lepiej usposabiał do przeżycia Eucharystii.   A Bóg chce nas  wprowadzać w jej przedziwną głębię. Stąd każda Msza św. może być przeżywana niejako na nowo i pełniej. Lecz On tak bardzo szanuje naszą wolną wolę, że niczego nie uczyni bez naszej współpracy. O to właśnie w tym wszystkim chodzi!

Kiedy więc widzimy kapłana wychodzącego z asystą do ołtarza, miejmy świadomość, że ta prosta  czynność jest  bardzo symboliczna. Przywołuje na pamięć wędrówkę Izraelitów, ich paschę – czyli przejście z niewoli do życia w wolności. Dalej, pokazuje prawdę o kościele, który jest stale w drodze. Po Soborze Watykańskim II mówimy już nie o kościele wojującym, ale właśnie o pielgrzymującym. Przypomina, że sam Jezus przechodzi pośród zgromadzonych wiernych. I wreszcie, że jesteśmy prowadzeni na spotkanie z Bogiem. To dlatego przyjmujemy postawę stojącą na początku każdej Mszy św. Wyraża ona naszą gotowość do pójścia za Panem. Tak bogata jest symbolika pierwszej minuty Eucharystii. Zdumiewające!

cdn

 

tekst i redakcja : Marzena zdjęcia: Pixabay


1 komentarz

Agnieszka Przybylska · 15 listopada 2019 o 17:16

Wędrowanie, z wolna, jak na poczciwym osiołku, bez zadyszki, bez nerwowego zerkania, która godzina… Przekonuje mnie ten obraz i czuję, że to jest pomysł dla mnie. Ostatnio odkrywam urok takiej drogi, często z dyskretnie odmawianym różańcem. Taki początek Eucharystii? Tak…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *