Pytasz, co dla mnie oznacza pokora ?
Tak konkretnie, w codziennym życiu? Świadectwo Hanny
„Może zacznę od tego, że pokora jest dla mnie po prostu prawdą. A prawda jest czymś bardzo ważnym w moim życiu. To taka moja busola.
Pokora i prawda w moim życiu wyrażają się szczerością. Jestem prostolinijna. Udzielam prostych odpowiedzi. Takich wprost. Choć nie zawsze się to komuś podoba ( śmiech). Nie zakładam masek, nie udaję. Jestem przez to pozytywnie przewidywalna. Stabilna. Pokora i prawda pomogły mi też zdobyć odwagę cywilną. Po prostu biorę odpowiedzialność za siebie. Zrobiłam coś nie tak? Naprawiam, wynagradzam. Jestem wtedy fair wobec innych i dobrze się z tym czuję.
Pokora oznacza, że nie uważam się za lepszą. Przeciwnie – doceniam i cieszę się osiągnięciami innych, często wyrażam uznanie innym. Dodatkowo mam wiele bardzo naturalnej życzliwości dla innych. Jestem ciekawa drugiego człowieka, on mnie fascynuje. Widzę, jak pokora zmienia moje postawy wobec innych. Robię się łagodna. Bardziej wyrozumiała. Odchodzę od surowych ocen. To leczy i poprawia moje relacje.
Pokora oznacza u mnie pogodną akceptację swoich słabości. Znam swoje braki, ale to mnie nie frustruje. Patrzę zadaniowo : oto jakiś obszar do przepracowanie, uzdrowienia, może odbudowania. Trzeba zakasać rękawy, zamiast przeżywać rozczarowanie sobą. A tak kiedyś robiłam. Całkiem niedawno zresztą.
Pokora pomaga mi pogodzić się z brakiem kontroli w życiu. Zawsze miałam dużą potrzebę robienia planów. Dziś daję więcej na luz. Już rozumiem, że życie mnie zaskoczy. Pozytywnie i negatywnie. Pokora to dla mnie rodzaj uległości wobec tego, co w życiu niechciane. Jestem pokorna, dlatego potrafię powiedzieć „trudno”, zamiast wpadać w depresję.
Pokora pozwala mi nie załamywać się, gdy pojawiają się trudne doświadczenia. Zwłaszcza te, które biją w moje poczucie wartości. Pokora daje mi siłę, by w miarę spokojnie przetrwać burzę. To nie oznacza mojej zgody na złe traktowanie. Stale uczę się stawiać granice, poprawiać komunikację, korzystać z pomocy innych. A proszenie też wymaga pokory.
Jestem pokorna, bo jestem oryginalna. Nie mam potrzeby nikogo kopiować. Idę za swoimi przekonaniami, także marzeniami. Jestem autentyczna, po prostu jestem sobą. Choć równocześnie mam w sobie gotowość do zmian.
Zauważyłam, że potrafię już przyjąć krytykę. Wiem, że mogę dowiedzieć się czegoś ważnego o sobie i zrobić krok do przodu. Mogę, po zastanowieniu się, uznać krytykę za niezasadną. Ale już sama refleksja nad sobą ma dla mnie sens. Po prostu poznaję siebie. Sprawdzam swoje przekonania. Aktualizuję je. Nie wyobrażam sobie swojego rozwoju bez tego mechanizmu wewnętrznej autokorekty. ( Mam nadzieję, że nie mówię zbyt zawile. Ale to trochę trudne do ubrania w słowa). Tak czy inaczej, krytyka zawsze jest dla mnie korzystna. Aż samą mnie to dziwi. Nie znajduję innego wytłumaczenia, jak właśnie wpływ pokory.
Jestem pokorna, bo wiem, do czego doszłam. To pobudza mnie do wdzięczności wobec Boga. Ale mam też świadomość, że jeszcze daleko mi do doskonałości. To dlatego zaczęłam regularnie korzystać z litanii o pokorę. Mam ją jako pamiątkę po jakiś rekolekcjach. Stare dzieje, ale treść jak najbardziej aktualna. Włączam ją do porannej modlitwy. Chcę, by przybliżała mnie do Jezusa. Chcę, by przybliżała mnie do Maryi, tej najpokorniejszej Kobiety świata. Jak to ktoś pięknie powiedział: tej największej Miłości Nieba. Chwała Panu!”
LITANIA O POKORĘ
Jezu cichy i serca pokornego, wysłuchaj mnie.
Od pragnienia, aby mnie szanowano, zachowaj mnie Jezu.
Od pragnienia, aby mnie pożądano, zachowaj mnie Jezu.
Od pragnienia, aby mnie chwalono, zachowaj mnie Jezu.
Od pragnienia, aby mnie doceniano, zachowaj mnie Jezu.
Od pragnienia, aby mnie nad innych przedkładano, zachowaj mnie Jezu.
Od pragnienia, aby mnie uznawano, zachowaj mnie Jezu.
od pragnienia, aby się mnie radzono, zachowaj mnie Jezu.
Od pragnienia, aby mnie oszczędzano, zachowaj mnie Jezu.
Od bojaźni przed upokorzeniem, wybaw mnie Jezu.
Od bojaźni przed pogardą, wybaw mnie Jezu.
Od bojaźni przed pomijaniem, wybaw mnie Jezu.
Od bojaźni przed potwarzaniem, wybaw mnie Jezu.
Od bojaźni przed zapomnieniem, wybaw mnie Jezu.
Od bojaźni przed wyśmianiem, wybaw mnie Jezu.
Od bojaźni przed gromieniem, wybaw mnie Jezu.
Od bojaźni przed posądzaniem, wybaw mnie Jezu.
Od smutku na widok mej nędzy, wyzwól mnie Jezu.
Od smutku w niepowodzeniach nad uświęceniem siebie czy innych, wyzwól mnie Jezu.
Od smutku, gdy będą mnie upominać, wyzwól mnie Jezu.
Od smutku, gdy będą mnie upokarzać, wyzwól mnie Jezu.
Od smutku, gdy będą mną pogardzać, wyzwól mnie Jezu.
Od smutku, gdy będą mnie wyśmiewać, wyzwól mnie Jezu.
Od smutku, gdy będą zapominać o mnie, wyzwól mnie Jezu.
Od smutku, gdy będą mnie pomijać, wyzwól mnie Jezu.
Aby inni byli bardziej kochani ode mnie, naucz mnie Jezu tego pragnąć.
Aby inni byli bardziej cenieni ode mnie, naucz mnie Jezu tego pragnąć.
Aby inni wzrastali w sławę, a ja się umniejszała, naucz mnie Jezu tego pragnąć.
Aby innym były powierzane różne sprawy, a ja byłam pomijana, naucz mnie Jezu tego pragnąć.
Aby inni byli chwaleni, a ja byłam zapominana, naucz mnie tego Jezu pragnąć.
Aby inni byli przedkładani we wszystkim ponad mnie, naucz mnie tego Jezu pragnąć.
Aby wszyscy byli świętsi ode mnie, naucz mnie Jezu tego pragnąć.
Zdjęcia: Pixabay redakcja : Marzena
0 komentarzy