Do Wrocławia zawitały Anioły, abyśmy mogły przekonać się o tym, że jesteśmy ozdobą świata. I wcale nie musimy być atrakcyjne, aby czuć się piękne! Bo mamy królewskie DNA.
18 marca znów spotkałyśmy się w gościnnych progach Ojców Redemptorystów na ul. Wittiga we Wrocławiu. Ojciec Ryszard Niziołek CSsR rozpoczął z nami dzień wspólną modlitwą.
Tym razem z czterech proponowanych paniom warsztatów odbył się jeden: „JA i moje CIAŁO”. To nasz nowy cykl spotkań. Dziś panie odnajdowały siebie poprzez budowanie akceptacji swojego ciała i definiowanie tego, co sprawia im największą radość.
Diana, która pierwszy raz przyszła na nasze spotkanie, tak napisała:
Tematem warsztatu była ”Tożsamość kobiety – ja i moje ciało”.
Marzena Jagielska – nasza prelegentka, poruszyła wiele ważnych dla kobiet kwestii, m.in. jak odnosić się z szacunkiem do własnego ciała, co lubię a czego nie lubię w sobie, jak poczuć się piękną, jak siebie zaakceptować, jak dorastanie w dysfunkcyjnym domu może wpłynąć na obraz siebie samej oraz najważniejsze, że pomimo pewnych przeżyć, z Bożą pomocą, można wyjść na prostą i poczuć się piękną, wartościową kobietą.
Bardzo spodobało mi się zdanie „Jeżeli ja rozpoczynam pracę nad ciałem, to idzie do przodu również mój rozwój duchowy”. Bo żadna zmiana nie jest możliwa bez współpracy z łaską Pana Boga i naszej chęci dążenia do doskonałości.
Na warsztatach wzięłam również udział w ćwiczeniach przygotowanych przez prowadzącą. Jednym z zadań było przejście po „wybiegu dla modelek” ze skrzydłami anioła. Spodobało mi się to ćwiczenie.
Zwłaszcza część, kiedy każda z nas czytała na głos oceny „widowni”, a miały być to pochlebne słowa na temat wyglądu modelki, albo jej cech. Było to bardzo miłe i podbudowujące ćwiczenie, z pewnością będę wracać do tych karteczek, kiedy dopadnie mnie zły humor.
Warsztaty nauczyły mnie doceniania atutów własnego ciała, samoakceptacji, a zwłaszcza tego, że chociaż nie jestem doskonała, Pan Bóg kocha mnie taką, jaka jestem, a dzięki Niemu mogę czuć się piękna i wartościowa teraz, i w przyszłości, niezależnie od mojej przeszłości.
Uzupełnieniem tych słów niech będzie dopowiedź, że w programie były też przygotowane przez Marzenę inne kreatywne zadania dla nas: „Mapa ciała”, „Bezludna wyspa”, „To co najbardziej lubisz” oraz „Życiowa wycinanka”. Towarzyszyło temu wiele ciepłych i budujących słów, jak również przykładów zaczerpniętych z codzienności, świadczących o tym, że Marzena jest bystrą obserwatorką damskich (także męskich) zachowań i relacji.
Po warsztatach czekał na nas ciepły obiad. Był też czas na krótki spacer.A potem rozpoczął się czas dla ducha.
Ojciec Ryszard na początku Mszy Św. powitał nas przepiękną antyfoną z psalmu 145, wersety 8-9:
”Pan jest łagodny i miłosierny, nieskory do gniewu i bardzo łaskawy. Pan jest dobry dla wszystkich, a Jego miłosierdzie nad wszystkim, co stworzył.”
Ewangelia Św. Łukasza dotyczyła przypowieści o synu marnotrawnym.
Teoretycznie wszystkie znamy ją dobrze, ale ojciec Ryszard rzucił dziś nowe światło na Słowo Boże. Starszy syn – jak pamiętamy – nie podzielił radości ojca z powodu powrotu jego młodszego dziecka. Bo owo przebaczenie winowajcy odbywało się przy dźwiękach muzyki i radosnym tańcu. I dziś jest wielu ludzi, którzy – w swoim mniemaniu słusznie – domagają się zasłużonej chłosty i kary dla grzesznika, nawet wtedy, gdy ten się nawraca. Ojciec Ryszard zauważył, że te osoby nie rozróżniają stanu smutku od żalu za grzechy. Bowiem rzeczą ludzką jest błądzić i grzeszyć, a rzeczą Boską jest przebaczać. Przebaczenie to przemiana zła w dobro. Wtedy – to oczywiste – w duszy tego, który przebaczył, rozlegają się chóry anielskie głoszące chwałę wielkiego Boga. Mamy uczyć się takiego przebaczania, by każdego dnia zwiększać moc dobra w świecie.
Konferencja była kolejną w cyklu ”Jezus i kobiety Nowego Testamentu”.
Dziś razem z Jezusem zawitałyśmy w Betanii, w gościnnym domu Marty i Marii. Drążyłyśmy Słowo Boże z Ewangelii Św. Łukasza (Łk 10, 38-42) nie tyle wszerz i tym samym bardzo płytko, ile w głąb – próbując zrozumieć zachowanie każdej z sióstr. Już wiemy, że tego Słowa absolutnie nie można traktować w kolorach biało-czarnych i oceniać Marty jako tej złej, a Marii jako tej dobrej.
Nie mogę zdradzić nic więcej, oprócz tego, że kluczem w tej sytuacji jest właściwe rozumienie pojęcia służby i zawartość serca każdej z nas.
Jedno jest pewne: tylko wtedy, gdy zbudujesz czułą relację z Jezusem – relację, w której rytm twego serca będzie współgrał z rytmem Serca Jezusa – twoje życie nabierze właściwych kolorów, sensu i smaku. Inaczej to nie będzie możliwe, bo umęczysz siebie i wszystkich wokoło mnogością działań, które zajmą sporo czasu, a nie wniosą w twe życie nic wartościowego.
Dla uczestniczek spotkania pragnę przekazać dodatkową podpowiedź, co zrobić, by sprawdzić, czy to co planujesz zrobić, podoba się Jezusowi. Są to cztery krótkie słowa: ”najpierw adoracja, potem akcja”. Mam nadzieję, że wtajemniczone w temat panie zrozumieją to przesłanie.
A pozostałe panie zapraszam na kolejne nasze spotkanie w kwietniu. Wtedy z Jezusem przyjdziemy do domu faryzeusza Szymona i tam spotkamy jawnogrzesznicę, której grzechy zostały odpuszczone publicznie, bo tak bardzo umiłowała.
Przed Najświętszy Sakrament zaniosłyśmy wyobrażenia o naszych ciałach, czasem tak dla nas krzywdzące i nie mające nic wspólnego z prawdą, oraz stan naszych serc. Miałyśmy wybór: albo trwać w fałszywym obrazie siebie samych i do tego z zabarykadowanymi na Bożą łaskę sercami, albo to wszystko oddać Jezusowi i pozwolić Mu, by wkroczył w tę chorą rzeczywistość i uporządkował wszystko według swego upodobania.
W małych grupkach zastanawiałyśmy się, kogo jest w nas więcej, Marty czy Marii – i dlaczego tak jest.
Ania, z którą byłam w grupce, pozwoliła mi opowiedzieć o uroczej praktyce niektórych osób, polegającej na tym, że one umawiają się z Panem Jezusem na randkę. Organizują spotkanie zadbawszy wcześniej o wszelkie szczegóły: kwiaty w wazonie, świece, subtelną muzykę, piękny obrus… A potem biorą do ręki Słowo Wcielone ukryte w Biblii i rozpoczynają słodką miłosną rozmowę z Bogiem.
Poruszyło mnie to do tego stopnia, że sama zapragnęłam zorganizować taką randkę.
Może i ty zechcesz zrobić tak samo…
Pozdrawiamy z chłodnego i deszczowego Wrocławia wszystkie Uczestniczki i Czytelniczki, i zapraszamy na kolejne spotkanie do Wrocławia w dniu 22 kwietnia.
Tekst: Aneta, zdjęcia: Ewa
Należę do kobiet, które chcą być piękne i jednocześnie chcą podobać się Bogu. Chcą o nim mówić i do Niego pociągać słodyczą i mocą kobiecości. Dzień spędzony z Dzielnymi Niewiastami jest dla mnie czasem doświadczenia, że jest to możliwe. Wszystko temu służy: warsztaty, modlitwa, konferencje, dzielenie w grupach. Czuję się bardzo obdarowana i zainspirowana. Także zachęcona , by idąc za głosem serca, odważnie podejmować nowe zadania.
Ojciec Wojciech Ziółek, jezuita, w jednym z wywiadów powiedział, że chrześcijaństwo nie jest religią, ale relacją. Bardzo mnie poruszyły te słowa, bo nigdy wcześniej nie myślałam w ten sposób. Te słowa bardzo korespondują z treścią wygłoszonej konferencji. Zacznij reagować na Jezusa sercem, ale nie emocjami – bo te nie mają nic wspólnego z patrzeniem sercem, a zobaczysz, jak bardzo zmieni się twoje życie.
DN z Wrocławia – miałam przyjemność poznać dwie z Was – Ewę/główna koordynatorka na Wrocław i Monikę – dziękuję za zakładki – a może będzie kiedyś okazja poznać inne Panie 🙂
Bardzo fajny pomysł ze skrzydłami anioła – temat ANIOŁY bardzo mi bliski – ja jestem od o. Pio/to mój Patron!
Droga Aneto – pozwolę sobie, nie zgodzić się z Tobą – ktoś kiedyś powiedział, że kobieta to „wyobraźnia emocji”, raz jest lepiej raz gorzej – „pocieszę” wszystkie Panie – z emocjami to będzie praca na cały etat do końca życia ale dajemy radę 🙂
Jeżeli otwieramy Serce – to patrzymy Sercem na drugiego człowieka, z troską, miłością pomimo naszych emocji!
Anetko – jesteś dla mnie piszącą, która ma dobre pióro – trzeba się cieszyć 🙂
Zaskoczyłaś mnie – podoba mi się Twoje hasło „najpierw adoracja, potem akcja” a co byś powiedziała na to: „Adoracja plus Akcja czyni Cuda” – może być 🙂
Pozdrawiam wiosennie z Krakowa