Jestem zwykłą kobietą, żoną i matką. Ale od pewnego czasu korzystam z brewiarza. I chyba jestem w nim zakochana…

Pamiętam dobrze swój pierwszy kontakt z liturgią godzin. Byłam bardzo  młodą osobą, a psalmy wydały mi się… dziwne. Ja naprawdę chciałam zrozumieć „co autor miał na myśli”. Nie wiedziałam  jednak, że do tego potrzebna jest znajomość kontekstu historycznego i biblijnego. Nawet samo słownictwo, sposób narracji, wszystko było jakieś nowe, inne… Dodatkowo poruszanie się po ogromnym tomie było dla mnie skomplikowane i czułam się  zagubiona.

Takie były początki. Później dostałam w prezencie  brewiarz dla świeckich. To  uproszczona wersja liturgii godzin. Bardzo przystępna, która niejako sama prowadzi osobę modlącą się. I dziś prawdziwą radością jest dla mnie rozpocząć dzień od modlitwy psalmami. Choć oprócz psalmów są tam także zamieszczone inne teksty jak kantyki czy hymny. Teraz zwracam uwagę nawet na źródło, z którego pochodzi dany urywek. Kontakt ze słowami proroków, to dla mnie wejście w  świat Starego Testamentu.  A brewiarz zwiera też fragmenty Nowego Testamentu. Jest bardzo przemyślanym zestawieniem  różnych tekstów biblijnych na każdy dzień.

Czy jest możliwe, by psalmami modliła się sama Matka Boża? Bł. Katarzyna Emmerich pisząc o dzieciństwie Maryi, mówi o Jej pobycie przy Świątyni Jerozolimskiej.  Rolą dziewcząt było m.in uczestniczenie w uroczystościach czy świątecznych procesjach. Z pewnością Maryja znała psalmy, wykonywane jako pieśni, bądź recytowane.  Jestem przejęta, że mogę powtarzać słowa, których Ona sama używała. Proszę Ją nieśmiało, by dała mi poznać uczucia Swego serca. W Niej było tyle uszanowania dla Słowa Bożego! Ona codziennie dziękowała Bogu, że raczył się w ten sposób objawić ludziom. Ona stale te słowa rozważała. Ona każdą swoją myśl odnosiła do Boga. Każdą. Była nieustannie rozmodlona. Choć równocześnie tak bardzo oddana pracy i obowiązkom stanu.  I czule zwrócona do ludzi, których spotykała w swoim życiu. Czasem myślę, czy to nie  Matce Bożej zawdzięczamy  zwyczaj odmawiania liturgii godzin? Czy to nie był Jej rytm odmawiania modlitw o stałych porach dnia? Czy to nie Ona nauczyła tej pobożnej praktyki  pierwotny kościół? Czy brewiarz nie jest Jej darem dla nas?  Na samą myśl o tym odczuwam wielką radość serca!

Oczywiście, minione wieki kształtowały brewiarz na swój sposób i modlitwa ta ewoluowała do współczesnej wersji. Ja jednak myślę o samej jego genezie. Są głosy, że brewiarz był kontynuacją praktyk starotestamentalnych, jakie obowiązywały kapłanów Świątyni Jerozolimskiej, ale także obecne były np w życiu wspólnoty Esseńczyków. I pierwsi chrześcijanie korzystali z tych doświadczeń. Myślę jednak, że Maryja przodowała w tej pobożnej praktyce i nie pozwoliła jej zaginąć, gdy chrześcijanie, pod wpływem prześladowań, zaczęli rozpraszać się po ówczesnym świecie. I gdy Kościół powiększał się o ochrzczonych, pochodzących z narodów pogańskich, nie posiadających takich zwyczajów.  Fascynuje mnie ten temat… Myślę, że Maryi zawdzięczamy tak wiele!

A może ktoś dopisze w komentarzu jakieś ważne uzupełnienie tych rozważań?

Brewiarz. Moja Biblia na co dzień, moje schody do Nieba.

 

redakcja : Marzena  zdjęcie wiodące: Pixabay

3 Komentarze

  1. Liturgia Godzin, zwana Modlitwą brewiarzową lub Modlitwą uświęcenia czasu, jak wynika z Konstytucji o Liturgii (Sacrosanctum concilium – Konstytucja o Liturgii świętej) ma jeszcze jedną nazwę: to Modlitwa Kościoła. Nawet odmawiana w pojedynkę, jest “publiczną (bardzo ważne stwierdzenie!) modlitwą Chrystusa i Kościoła” ( KL 90), “boską pieśnią chwały”, którą Jezus Chrystus przyniósł na ziemię (KL 83).
    Dla mnie najważniejszym jest to, że Liturgia uświęcenia czasu jest Liturgią. To znaczy jest integralną częścią Mszy świętej. Czyli jest miejscem i czasem, gdzie urzeczywistnia się idące z góry, od Boga, uświęcenie człowieka i dokonuje się idąca z dołu do góry odpowiedź człowieka na dar Boga.
    Pracuję w biurze od 6-tej rano, po zalogowaniu się do komputera wpisuję – brewiarz.pl i tak zaczyna się mój każdy dzień… – przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie…
    Dziękuję Marzeno, za Twoje rozważanie. Przypomniałam teraz moje pierwsze spotkanie z brewiarzem. Był to Poniedziałek Wielkanocny 2005 r., wróciłam do Krakowa z Tropia, od znajomych. Wynajmowałam wtedy mały zakątek w kamienicy na ul. Długiej, nie widziałam jeszcze w Krakowie tak pustych ulic jak tego dnia po godzinie 10-tej. Idąc ulicą Szlak skręciłam w Długą i staną przede mną mężczyzna, który powiedział: „ Niech pani kupi – tylko 50 złotych”. Wzięłam tę księgę do ręki, otwarłam i zobaczyłam popodkreślane długopisem słowa Psalmów. Te podkreślenia, i to właśnie długopisem, uderzyły mnie po oczach. To odpowiednie słowo, żeby przekazać to, co poczułam wtedy patrząc na żółte kartki z pomarańczowym wykończeniem brewiarza. Odpowiedziałam temu podchmielonemu mężczyźnie: „ Dziękuję, ale wolę kupić sobie nowy egzemplarz”. Trochę czasu minęło zanim go kupiłam, nabyłam 4 tomy i towarzyszą mi do dzisiaj, oczywiście każdy w odpowiednim okresie liturgicznym. Polecam Godzinę Czytań, gdzie są dwa czytania – pierwsze pochodzi z Pisma świętego, drugie zaczerpnięto z pism Ojców Kościoła lub innych autorów kościelnych. Ojcowie Kościoła poszerzyli mój horyzont rozumowania Pisma świętego.
    Z czasem nadarzyła się okazja śpiewania Psalmów Chorałem Gregoriańskim ale to już inna historia.
    Na zakończenie powtórzę za psalmistą – Zaśpiewam i zagram psalm Panu (Ps 108,2).
    NowaJa z Krakowa.

  2. Bardzo dziękuję za tak wspaniałe świadectwo. Zaintrygował mnie chorał gregoriański. Nie miałam okazji słyszeć go na żywo, ani tym bardziej uczestniczyć osobiście. Ale intuicyjnie czuję, że musi to być wyjątkowe doświadczenie.Psalmy mówione są piękne, ale śpiewane chyba szczególnie poruszają serca. Jeszcze raz dziękuję za komentarz.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This div height required for enabling the sticky sidebar